Chcielibyśmy ustosunkować się do odpowiedzi wysłanej przez zespół "I Love Milka". Z jednej strony bardzo nam miło, że pracownicy firmy Kraft postanowili wreszcie odpowiedzieć na skargi i protesty swoich klientów. Jednocześnie jednak, pragniemy zauważyć, że dla nas ta odpowiedź nie jest niczym nowym. Zarówno treść zacytowana przez Katolicką Agencję Informacyjną w artykule jak i wklejona przez Państwa w komentarzach odpowiedź jest tym samym, co przedstawiciele firmy przysłali nam kilka dni wcześniej wraz z propozycją "drobnego upominku" (o czym pisaliśmy już na początku w notce: Konkurs "Miłosne graffiti", czyli od czego się zaczęło).
Jednocześnie chcielibyśmy zauważyć, że wciąż czekamy na ustosunkowanie się ze strony firmy Kraft do zarzutu nie wywiązywania się z własnego regulaminu. Kupując w sklepie telewizor, który później okazuje się wadliwy, zwyczajowo oprócz słowa "przepraszam" ze strony sprzedawcy oczekujemy wymiany produktu. Tak i w tej sytuacji, jako konsumenci, czekamy aż organizatorzy konkursu potraktują nas poważnie i zaproponują rozsądne rozwiązanie tego problemu.
W sekcji "napisali o nas" pojawiły się także nowe materiały - zapowiadany artykuł Newsweeka, link do materiału wyemitowanego wczoraj przez stację TVN24, serwis "I love wilka" na stronach Radia Józef, oraz artykuł opublikowany przez serwis Fronda.
Adam Jasiński napisał:
OdpowiedzUsuń"Kupując w sklepie telewizor, który później okazuje się wadliwy, zwyczajowo oprócz słowa "przepraszam" ze strony sprzedawcy oczekujemy wymiany produktu. Tak i w tej sytuacji, jako konsumenci, czekamy aż organizatorzy konkursu potraktują nas poważnie i zaproponują rozsądne rozwiązanie tego problemu."
Miłość Boża nie jest telewizorem. Ten post obraża moje uczucia religijne!!!
Udostępnianie powierzchni reklamowej w zamian za wygranie konkursu jest telewizorem. A nawet telewizją :-"
OdpowiedzUsuńI, o ile organizator miał pełne prawo (bo je sobie zastrzegł) do cenzury prewencyjnej, to postwencyjna (^^) jest cokolwiek nie w porządku. Zwłaszcza że regulamin jej nie przewidywał.
Zresztą jak chcieli być tacy superpoprawni, mogli zrobić parę szabloników do wyboru i "tu wpisz imię" :-P (ale to też by dało się obejść... ^^ )
Anonimowy - a czy ktoś próbuje składać reklamację w sprawie wadliwej miłości Bożej? Nie zauważyłam...
OdpowiedzUsuńErina pyta: "czy ktoś próbuje składać reklamację w sprawie wadliwej miłości Bożej? Nie zauważyłam..."
OdpowiedzUsuńNie...Ale wadliwie reklamuje miłość Bożą :-)
Hihi. Bardzo dobry ten materiał tvn-u! Z humorem i dystansem...Na poważnie nie dałoby się tego przełknąć...Co za absurd...
m.u.szka, a powiedz, jak właściwie powinna wyglądać reklama Miłosci Bożej wedle Ciebie? Taka właściwa?
OdpowiedzUsuńhehehe kolego pojechałeś z tym telewizorem... coś czuję, że zaczynasz dostrzegać absurd swojego zachowania i trudno Ci się z tego wycofać. Ale nie reaguj tak panicznie i nisko - porównanie z telewizorem to już naprawdę żenada... widzę, że bardzo Cię boli to, że tak wiele osób myśli inaczej niż Ty a do tej pory myślałeś bardzo wąsko, miałeś klapki na oczach. Myślałeś, że wywołując szum medialny porwiesz naród do wojen religijnych? Adam, nie wierzę, że nie widzisz absurdu swojego zachowania, ale rozumiem, że już trudno Ci się z tego wycofać. Współczuję, bo pewnie czujesz, że się ośmieszasz już na tym etapie. telewizor... :)))
OdpowiedzUsuńKtoś rozumie, o co chodzi panu powyżej?
OdpowiedzUsuńJa nie. Ale uwierz, takie komentarze są częste na blogach ludzi, którzy myślą, że są najmądrzejsi na świecie i sądzą, że ten, kto mówi o Bogu, jest idiotą. Zajrzyj do mnie, do notki przed tą o Walentynce, a się przekonasz... :/
OdpowiedzUsuńTeksty o absurdzie skojarzyły mi się niepowstrzymanie z "First they ignore you, then they laugh at you, then they fight you, then you win."
OdpowiedzUsuń:-D
Wpadacie w schemat, państwo krytycy...
quester pisze: "then you win"
OdpowiedzUsuńTylko kwestia, co?
Telewizor? :-DDD
a no pewnie, toż od początku akcja była obliczona na to, żeby młodzi adepcji Królowej Nauk pojechali swoimi błyszczącymi Infinity do nowonabytych posiadłości, napawać się widokiem swoich ruchomych twarzy na olbrzymich plazmach. wszystko na koszt biednego, perfidnie wykorzystanego koncernu :-P
OdpowiedzUsuńa bardziej serio - usługa też jest w pewnym sensie produktem; gdyby za 'telewizor' podstawić 'zrobienie masażu' - kwestia niewywiązania się nie wyglądałaby zasadniczo inaczej.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńChciałam tylko poprawić swoje literówki. Już wklejam ponownie swój komentarz :-):
OdpowiedzUsuńDo Margot: Serio pytasz? Jak naprawdę reklamować miłość Bożą? ;-)
Jeśli serio, to polecam gorąco stronkę:
http://da.sluzew.dominikanie.pl/mp3-new.php
Tam są super instrukcje. Zwłaszcza polecam np. o. Janusz Chwast, 18.01, godz 14.00.
Zwłaszcza fragment o przyjaźni z Chryztusem...
Genialne jest też spotkanie z o. Joachimem- to dopiero reklama Bożej miłości. Świadectwo życia, po prostu.
Margot, a gdzie Twój blog zniknął? :P
OdpowiedzUsuńm.u.szko, a dla kogo dedykowane są te spotkania? Kto na nie przychodzi? Stado buddystów z taoistami z domieszką ateistów? Chyba w większości katolicy i to ci, którzy wiedzą o tych spotkaniach, czyli pewnie ci którzy chadzają tam na msze, zaglądają na stronę i tyle. Jakoś nie widziałem na mieście plakatów reklamujących. A czy tam chadzają tłumy, tzn. jakieś 50 000 ludzi? Plakat miał na celu by te niby 95% polskich katolików, czyli taki sam odsetek tych kilku, kilkunastu tysięcy ludzi, którzy w tych dniach przejdą, przejadą obok tego przystanku się uśmiechnęło i może chwilkę pomyślało. Ale to miało wywołać dodatkowy uśmiech, ciepło w sercu, a nie przekonywać. To nie miała być jako taka propaganda chrześcijaństwa czy tym bardziej katolicyzmu. Jakby była to nikt by nie miał nic przeciwko usuwaniu. Aha, czy ktoś przyszedł do Dominikanów i powiedział, że obrażają jego religijność tymi spotkaniami i ich zaprzestali?
OdpowiedzUsuńA, przepraszam, to o przyjaźni z Chrystusem to kazanie mszy św. No to tym bardziej kto tam przychodzi i ile osób? I gdzie te instrukcjie i do czego? Może niedosłyszałem, bo za mało się skupiałem na tym nagraniu (pisałem w końcu), ale nic takiego nie wyłapałem.
OdpowiedzUsuńNie rozumiem o co wam chodzi z tym telewizorem, bardzo dobre porównanie. Wina leży po stronie firmy Kraft, to oni popełnili błąd oni powinni przepraszać (co czynią) i powinni ponieść tego konsekwencje. Jednak nie w formie obdarowania nie pasujących im uczestników konkursu, czekoladkami (których mają od groma), a w formie która będzie realnym zadośćuczynieniem.
OdpowiedzUsuń"kto tam przychodzi i ile osób? "
OdpowiedzUsuńThat's not the point...
OK, może wyrażam się niejasno...Spróbuję to naprawić.
Jasne- na Mszę przychodzą tylko Ci, którzy chcą. Co prawda- zawsze mogę (i Ty też :-)) kogoś nieprzekonanego ze sobą przyprowadzić- ale na siłę Ci to się nie uda...
Moim zdaniem warto zadbać o kolejność. Najpierw uświadomić sobie: jak i kiedy spotkałam Zmartwychwstałego? Jak mnie dotknął? Co usłyszałam?
Z tego Spotkania wynika naturalnie- radość, którą widać. Można ją przekazywać w życiu codziennym- przez radosne życie Ewangelią, ale też przez rozmowy i świadectwa bardziej intymne, prywatne...
Nie wszystko nadaje się do wykrzyczenia.
Nie jestem też w żadnym razie przeciwna głoszeniu na dachach!
Na przykład te plakaty ze Stanów są piękne. Gustowne. Nie ma tam krowy i kiczowatych serduszek. Nikt nikogo nie wystrychnął na dudka (tak tak- sądzę, że włąśnie tak próbowaliśmy - nieświadomie - zrobić z Milką- wystrychnąć ich na dudka. NIe udało się, i oni nas wystrychnęli. Trudno teraz odpuścić, gdy smak zwycięstwa był tak blisko).Można przecież takie plakaty zamieścić na własny rachunek. Na wielu kościołąch zresztą są piękne plakaty ewangelizacyjne.
Można działać w mediach (Szymon Hołownia jest dobrym przykładem). Ale nie na zasadzie syczenia przez zęby "Bóg Cię kocha"- jak nie wierzysz to Ci pokażemy...
Tylko na zasadzie:" Spotkałam Go, Jezusa, i uratował mnie. Jego przyjaźń ocaliła mi życie. Chcesz posłuchać?"
Niestety, mimo, że wszystko zaczęło się z najlepszymi intencjami- kończy się z całkiem niesmacznie. A niektórzy (powtarzam- niektórzy) mam wrażenie, że chcieliby hasło "Bóg Cię kocha" wypalić niewierzącym rozpalonym żelazem na czołach...A macie...Wiedzcie, że Bóg Was kocha...
Ała.
Tylko że ja jestem niewierzący.
OdpowiedzUsuńAnonimowy :-) Cudowny jesteś :-) Naprawdę :-)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam Cię, naprawdę trudno mi tu rozeznać, kto jest wierzący, a kto nie ;-)
W takim razie- rozumiem Twoje wątpliwości. Te informacje w linkach są skierowane dla wierzących, którzy mają zapał ewangelizacyjny. Ktoś mnie tu pytał (Margot), co mam na myśli mówiąc o "właściwej ewngelizacji"
Jeśli jesteś niewierzący, to jasne jest, że patrzysz z perspektywy "sprawiedliwości tego świata". Znaczy- firma zawiniła, można teraz żądać zadościuczynienia.
Generalnie też się z tym zgadzam- ale tutaj produktem nie jest spleśniały serek, tylko plakaty ewangelizacyjne. Dlatego próbuję sprawę pokazać z trochę innej perspektywy...
Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie
PS. Wiesz, serio mówiłam o tym, że On(Bóg) naprawdę żyje i doświadczyłam tego w moim życiu...:-)
mactajg: hmm... rzeczywiście anonimowych tutaj trochę już było. A rozeznać to na pewno trudno. Nikt się nie przestawia czy też nie określa swojego światopoglądu. A że dla Ciebie Bóg żyje to OK, Twoja wiara. Ja jestem ignorantem religijnym, czyli dla mnie Bóg może nawet i istnieć, tylko ja nie mam w Niego wiary. Aha, a uświadamiać mnie, że są wierzący, to nie trzeba, w końcu mam żonę katoliczkę, hehe.
OdpowiedzUsuńmactajg: a co do samej perspektywy i plakatów ewangelizacyjnych, cały czas byłem przekonany, że te plakaty miały być takim "uśmiechem" dla wszystkich wierzących w Boga, a nie mieć wielką misję. A skoro ktoś dał możliwość przekazania takiego "uśmiechu" to dlaczegoby nie skorzystać? I tutaj też może być i drugie dno, tzn. dzięki tej akcji, tzn. Milce (to jest jakiś plus), dużo osób może się przekonać, że właściwie dlaczegoby samemu nie stworzyć plakatu, wykupić miejsca i powiesić. Bo właściwie teraz dleczego nie zrobić takiej akcji? Na pewno znajdą się nawet na to sponsorzy. Nie wiem czy znajdzie się jakieś wolne miejsca, ale zawsze można się dowiedzieć.
OdpowiedzUsuńKategorycznie zabronione jest nadsyłanie życzeń zawierających treści wyznaniowe !
OdpowiedzUsuńTAK JEST W REGULAMINIE !
A tym samym organizatorzy mogli a nawet musieli usunąć tą walentynkę !
Marcinie, w regulaminie na stronie konkursu takiego zapisu NIE MA - link jest w jednej z notek, każdy zainteresowany może sobie sprawdzić.
OdpowiedzUsuńM.u.szka no nareszcie mogę się z Tobą zgodzić, ale i nie do końca, chrześcijanie opierają swoją religię na trzech głównych podstawowych wartościach miłości, sprawiedliwości i prawdzie. Milka starała się zanegować miłość do Boga, oszukała nas łamiąc swój własny regulamin, więc możemy się jakiejś sprawiedliwości domagać. Cieszę się, że każdy otrzymał od firmy Kraft te "wymuszone" przeprosiny, jednak zamknięcie sprawy to zadośćuczynienie w postaci jakiegoś dobrego uczynku, np. pomocy charytatywnej.
OdpowiedzUsuńJest natomiast zapis, że po wstępnej weryfikacji jest wystawiana na strone bądź nie i decyzja w sprawie jej umieszczenia jest ostateczna i nieodwołalna. Ten punkt został złamany, rozumiem jakby przypadkowo dodali i np. szybko ją wycofali, a nie dopiero wtedy gdy zajęła pierwszą pozycję i była pewniakiem do wygrania na kilkanaście godzin przed zakończeniem konkursu
OdpowiedzUsuńEwangelizacja. Tak właśnie doszedłem do wniosku, że te plakaty nie mogą być ewangelizacyjne. Wg słownika: ewangelizacja: a) głoszenie ewangelii, szerzenie zasad wiary chrześcijańskiej; b)działalność misyjna. O ile walentynka z treścią "Bóg Ciebie kocha..." pod to nie podchodzi, chyba że uznać, że miłość Boga to zasada wiary chrześcijańskiej o tyle cytat z Pnp mógłby zostać uznany za głoszenie ewangelii. W tym wypadku głoszenie ewangelii, czyli działalność misyjna jak najbardziej nadaje się pod obrazę uczuć religijnych, bo w końcu jest to wykorzystanie środka przekazu, którego celem nie było nawracanie. Ale jak sądze cytat miał być tylko "słodzikiem czy też wisieńką na torcie". Zatem we wszystkich serwisach, gdzie jest napisane, że plakaty te były ewangelizacyjne to powinno się temu zaprzeczyć. Chyba, że głoszenie miłości Boga jest tutaj celem samym w sobie, czyli jest misją, a jeżeli to podpada pod misję chrześcijaństwa, to to już jest argument na obrazę uczuć czyichkolwiek. To jest ta zła strona medalu. Dobra to ta, że po prostu Kraft nie trzyma się zasad. I myślę, że lepiej nie mówić o hasłach ewangelizacyjnych, bo to dawanie w łapy argumentu, że rzeczywiście były podstawy do obrażania uczuć, a wręcz przeciwnie, że były to "uśmiech" mówiący o uniwersalnej miłości bożej i tyle, no i mocne obstawanie przy regulaminie.
OdpowiedzUsuńChciałam tylko zaznaczyć, że nie jestem mactajgiem...Mactajga nie znam nawet:-) Tak gwoli ścisłości, bo odniosłam wrażenie, Anonimowy, że zwracałeś się jednak do mnie :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
tamten anonimowy to właśnie ja.
OdpowiedzUsuńChyba, że chodziło o to, że to Ty, Anonimowy , jesteś mactajgiem? Sorry, wolno myślę :-)
OdpowiedzUsuńJeśli tak, to , kontynuując dyskusję, sądzę, że "Bóg Cię kocha" to Dobra Nowina, czyli Ewangelia...
Osobiście w ogóle nie pociąga mnie kwestia walki o prawa konsumenckie w tej konkretnej sytuacji.
Interesuje mnie, co się robi z hasłami o Bożej Miłości. To nas troszkę różni.Za to dużo nas łączy...Np moja druga połowa to też osoba wyznania katolickiego :-)
A serio, to , bardzo podoba mi się ten Twój pomysł:
"A skoro ktoś dał możliwość przekazania takiego "uśmiechu" to dlaczegoby nie skorzystać? I tutaj też może być i drugie dno, tzn. dzięki tej akcji, tzn. Milce (to jest jakiś plus), dużo osób może się przekonać, że właściwie dlaczegoby samemu nie stworzyć plakatu, wykupić miejsca i powiesić. Bo właściwie teraz dleczego nie zrobić takiej akcji? Na pewno znajdą się nawet na to sponsorzy. Nie wiem czy znajdzie się jakieś wolne miejsca, ale zawsze można się dowiedzieć."
To jest podejście pozytywne! Pewnie , że można.
:-)
Można znaleźć tyle pozytywnuych aspektów całej akcji! Np, że przekonaliśmy się, że dużo ludzi chce mówić/słyszeć o Bożej MIłości. Że Walentynki to taki dzień, w którym wielu ludziom może być szczególnie ciężko, a nie wiedzą, ze jest Ktoś, kto ich kocha!
Strasznie żałuję, że ten przy okazji reportażu w tvn24 nie skorzystaliśmy (wierzący) z tego, żeby o tym powiedzieć...A tylko na negatywnych aspektach (Aaa! Oszukali nas! Biją naszych! huzia na józia!)
Pa
Jeśli chodzi o tvn'owski reportaż to jego ostateczna forma niezbyt od nas zależała; oprócz tego, jak rozpropagowaliśmy całą inicjatywę (bo o to mnie wprost pytali) starałem się właśnie mówić o pozytywnych aspektach. Zgadzam się jak najbardziej z Tobą, m.u.szka, że fajnie by było je bardziej podkreślić i wydaje mi się, że trochę takich akcentów też się w tym reportażu znalazło - zarówno w wypowiedzi Karoliny jak i mojej.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o same pierwotne cele tej inicjatywy, to właśnie miał być taki "uśmiech" dla wierzących, nie przekonywanie - trudno kogoś przekonać do zmiany światopoglądu jednym plakatem. Chcieliśmy też w jakiś sposób powiedzieć, że Bóg jest obecny w codzienności. No i pokazać, że można takie rzeczy robić, tego typu pozytywne akcje wymyślać ;-)
Pozdrawiam,
Adam
A mi katolikowi wstyd za przedmówcę. Adam wpadł na pomysł i poświęcił troche czasu na jego realizację. Zastanawiające jest, że istnieje taka pewna specyficzna grupa katolików, która wiesza psy na tych co chcą mówić głośno o tym, że wierzą. Czy to jakaś chorobliwa odmiana zazdrości? Walentynka została usunięta dopiero wtedy gdy osiągnęła pierwsze miejsce ze znaczną już przewagą. Usunięta niezgodnie z regulaminem, który jak twierdzisz czytałeś. Jest zapis, że po weryfikacji decyzje o umieszczeniu bądź nie danej walentynki są ostateczne! (patrz pkt 6). Wyobraź sobie jak wyglądałby konkurs gdyby to głosujący mieli decydować co rani ich uczucia, a co nie? Można by było wtedy w każdej chwili usunąć dowolną walentynkę.
OdpowiedzUsuńhmmm a gdzie tekst mojego przedmówcy?
OdpowiedzUsuńno widzisz, Adaś usunął tekst tekst przedmówcy. Coś chyba prawda zabolała...
OdpowiedzUsuńAdam czy próbujesz manipulować faktami, skoro usuwasz niewygodne posty na swoim blogu?
OdpowiedzUsuńchyba, że przedmówca sam się zreflektował, no ale tego się pewnie nie dowiemy
OdpowiedzUsuńhex: może po prostu nie lubi jak się go tytułuje 'Adaś'? Kwestia kultury osobistej. Jesteśmy jakby u Adama w domu - on nas tu zaprosił. Nie widzę niczego złego w wyrzucaniu osób zachowujących się niegrzecznie...
OdpowiedzUsuńA poza tym obowiązuje zasada: nie karmić trolli. Więc jeśli na siłę próbują podżerać z lodówki to chyba można dać im pretekst do zastanowienia... ;)
Zaczynamy wpadać we własną pułapkę. Nie widziałem komentarza, o którym mowa ale wygląda na to, że jak nam się nie podoba wpis to go usuwamy, ale jak praca Adama została usunięta, bo nie podobała się innym internautom to już źle.
OdpowiedzUsuńZaraz ktoś zapyta Adama, gdzie jest regulamin na podstawie, którego usunął niewygodny komentarz?
nie wiesz kto usunął, a mówisz
OdpowiedzUsuńniezależnie od tego, tu zasada akurat jest prosta - autor nie cenzuruje wypowiedzi przed ich pojawieniem się na forum, natomiast ma wyłączne prawo moderacji swojego bloga
Dzięki temu jest szansa na odrobinę porządku i kultury, której brak w innych miejscach.
To jest akurat całkiem normalne.
W sprawie jest istotne to, że POD PRETEKSTEM obrazy uczuć firma Kraft sfałszowała wynik konkursu, a obecnie liczy chyba na ucichnięcie sprawy.
Tymczasem to naprawdę nie było i nie mogło być obraźliwe - zachowajmy proporcje. W ten sposób dojdziemy do podobnych absurdów jak Anglicy, którzy za obrazę uważają noszenie np medalika.
Takie kajanie się Katolików jest irytującym lizusostwem, które może mieć bardzo złe konsekwencje.
Natomiast zarzuty obrazy uczuć kierowane pod adresem tych walentynek są elementarnym brakiem dobrej woli.
Panie Adamie (:-))
OdpowiedzUsuńNaprawdę wierzę, że chce Pan dobrze.I bardzo dziękuję, że mi Pan odpowiedział...
To , co mnie troszkę zaniepokoiło, to to, że brakuje mi autentycznego, otwartego dialogu...
Może mam błędne wrażenie, ale wydaje mi się,że jest Pan 100% pewny swojej racji.
Tutaj bliższa jest mi postawa pracowników Milki, którzy przyznali, ze nie byli pewni, jaką decyzję podjąć. Było to dla nich trudne.
Ja również nie jestem wcale pewna, czy te walentynki powinny były zostać opublikowane.Z różnych względów.Te wątpliwości nie towarzyszyły mi od zawsze- przyszły do mnie stopniowo, w miarę rozmów z osobami, które szanuję, i podziwiam ich wiarę, a którzy również te wątlpliwości mają...
A co do słów:
"Jeśli chodzi o same pierwotne cele tej inicjatywy, to właśnie miał być taki "uśmiech" dla wierzących"
- jeśli miał być dla wierzących- to dotarł do nich! Przecież kto inny na nią głosował? (osobiście odczułam ten uśmiech, gdy zobaczyłąm pomysł tej walentynki)
Może teraz pora na uśmiech dla niewierzących?
"No i pokazać, że można takie rzeczy robić, tego typu pozytywne akcje wymyślać ;-)"
Ja myślę, ze nic straconego. Ta stronka (blog) zrobiła się całkiem popularna- i teraz możecie ją świetnie wykorzystać!!! Dla przekazywania pozytywnej energii.
To oczywiście Wasz blog. Ja mogę tylko nieśmiało pomarzyć, że ogromnie bym się cieszyła, żebyście teraz na pierwszej stronie zrobili jakieś przeakcentowanie. Z "jesteśmy oburzeni i oczekujemy"- na "cieszymy się życiem, i widzimy, że jest nas dużo, którzy chcemy mówić o Bogu! Zróbmy razem coś fajnego! Nowego!"
Przecież teraz, gdy jesteście popularni, możecie to naprawdę wykorzystać na różne sposoby...Decyzja - w jaki należy tylko do Was!!!
Mówią przecież- że tylko krowa nie zmienia zdania (hihi)
M.U.
Ta dyskusja prowadzi do nikąd...
OdpowiedzUsuńAdam przywróć proszę komentarz o którym mowa i sami zobaczymy co tam takiego strasznego jest napisane. Nie bójmy się słów krytyki.
§ 9 Regulaminu KOnkursu I love milka
OdpowiedzUsuń4.Ostateczna interpretacja postanowień Regulaminu należy do Organizatora.
5.Organizator zastrzega sobie prawo skrócenia Konkursu, jego anulowania lub przerwania bez podania
przyczyny.
6.Organizator Konkursu zastrzega sobie prawo do dokonywania modyfikacji postanowień Regulaminu,
które każdorazowo zostaną opublikowane na stronie internetowej pod domeną www.ilovemilka.pl i z
chwilą publikacji stają się wiążące dla Organizatora i Uczestników Konkursu.
7.Wszelkie spory, jakie mogą powstać w związku z wykonaniem zobowiązań wynikających z Konkursu,
będą rozstrzygane przez sąd właściwy dla siedziby Organizatora.
Zgadzam się. Ja nie usuwam komentarzy nawet, gdy tytułują mnie per ch... i sądzę, że to najlepsze rozwiązanie. A nie wiem, czy tu można kasować WŁASNE komentarze?
OdpowiedzUsuńMożna tu kasować własne komentarze, ale wtedy widac napis- usunięto przez autora. (Ja tak zrobiłam niechcący, widać trochę wyżej)
OdpowiedzUsuń§ 4 Regulaminu I love Milka
OdpowiedzUsuń8.Każdy z użytkowników serwisu (Internauta) może oddać 1 (jeden) Głos na dobę, na jedno Życzenie.
Ile oddawaliście głosów? Jeden na jednego internautę? Nie jest napisane, że można głosować jeden raz z JEDNEGO ADRESU MAILOWEGO, tylko jeden internauta JEDEN GŁOS na dobę. Czyli jesli głosowaliśmy ze wszystkich swoich adresów (ja z siedmiu)- to było to nieetyczne. Mieli prawo wycofać.
Co z tego, ze wszyscy tak robili? My jesteśmy chrześcijanami. Nie musimy robić jak wszyscy inni.
Aha- i to "kajanie"- jak ktoś pogardliwie napisał- to się w katechiźmie nazywa rachunek sumienia. :-)
Pozdrawiam
Eee... ja głosowałam z jednego maila (chociaż mam więcej), chyba jakaś niedzisiejsza jestem. ;-)
OdpowiedzUsuńZa to przyznam się, że w porywie wkurzenia, wzburzenia i zdenerwowania zgłosiłam za obrazę walentynki z drugiego końca... czego żałuję, bo hasło "Boga prawdopodobnie nie ma, ciesz się życiem" nie jest moim zdaniem obraźliwe.
Jest fałszywe w zakładanej implikacji (tzn. że nieistnienie Boga jest powodem do radości. O prawdopodobieństwie dyskutować nie będę, teologia nie jest nauką przyrodniczą :) )... ale ta implikacja w nim założona pobudza do myślenia. Chociażby nad tym ilu z nas, katolików ma zafałszowany obraz Boga - jako kogoś, kto właśnie nie pozwala się cieszyć.
Mnie w każdym razie to hasło pobudza do myślenia i uważam to za jedno z sensowniejszych ateistycznych haseł reklamowych. Czy może raczej agnostyckich - ateista to chyba taki, który uważa, że na pewno nie ma...?
ps: Pozdrawiam również, w każdym razie tych, którzy uważają, że na komentarzach też się pisze nagłówek na górze i "pozdrawiam" na dole. ;)
OdpowiedzUsuńJa nigdy nie wiem czy pisać, na netykiecie nowszej niż usenet się nie znam...