sobota, 7 lutego 2009

Konkurs „Miłosne graffiti”, czyli od czego się zaczęło

Z okazji zbliżających się Walentynek rozreklamowana została akcja promocyjna czekoladowej marki Milka. Od połowy stycznia w ramach specjalnego serwisu internautom umożliwiono tworzenie projektów własnych plakatów z walentynkowymi życzeniami – następnie w drodze głosowania miano wyłonić najpopularniejsze z nich. Nagrodą miało być umieszczenie zwycięskich tekstów na podświetlanych tablicach reklamowych (citilightach) w ruchliwych punktach kilku największych polskich miast. „Miało”, bo firma Kraft Foods Polska, producent marki Milka i organizator konkursu, nie wywiązała się z umowy i usunęła kilka otwierających klasyfikację plakatów w ostatnim dniu rywalizacji, czyli w momencie gdy ich zwycięstwo było niemalże pewne. W ten sposób złamała swój własny regulamin (par 4, punkty 6 i 7), który można znaleźć na stronie konkursu pod adresem: http://www.ilovemilka.pl/pdf/regulamin.pdf

Jesteśmy twórcami jednego z nie-zwycięskich projektów, a prywatnie – dwojgiem studentów matematyki Uniwersytetu Warszawskiego. O konkursie „I love Milka” dowiedzieliśmy się dopiero 2 lutego od znajomych z Sopotu. Mimo, że do końca konkursu pozostały tylko 4 dni, postanowiliśmy stworzyć własny projekt i umieścić go w rywalizacji o jedną z lokalizacji w Warszawie. Przyświecała nam idea stworzenia „alternatywnej” walentynki o uniwersalnym przesłaniu, mającym szanse trafić do jak najszerszego grona osób, a nie tylko do tej jednej jedynej. Jednocześnie chcieliśmy pokazać jak wielką siłą jest miłość – także ta nadprzyrodzona. Ostatecznie nie bez powodu ten dzień ma swojego świętego patrona.

Treść naszego plakatu brzmiała następująco:


Bo jak śmierć potężna jest miłość…” [Pnp 8, 6]

Kocham Cię.
Ja też.
I Ja.

Ojciec, Syn i Duch Święty.


Jako lokalizację wybraliśmy przystanek autobusowy przy Al. Jerozolimskich. W celu wypromowania walentynki i zdobycia jak największej ilości głosów w niezwykle krótkim czasie, uruchomiliśmy wszystkie dostępne środki – poczynając od rozsyłania maili do znajomych, poprzez fora internetowe i serwisy społecznościowe, kończąc na informacjach w serwisach katolickich, m.in. na stronie internetowej Ruchu „Światło-Życie” i polskiej prowincji dominikanów. Musimy przyznać, że propozycja spotkała się z dużym entuzjazmem, skutkiem czego był masowy odzew i szybko rosnąca liczba głosów dla plakatu. Dzięki temu już późnym wieczorem w środę, w przeddzień zakończenia konkursu, walentynka znalazła się na pierwszym miejscu i systematycznie zwiększała przewagę nad pozostałymi uczestnikami konkursu, dając graniczące z pewnością prawdopodobieństwo wygranej. Tym więc większe było nasze zaskoczenie faktem nagłego usunięcia plakatu przez organizatorów, czyli firmę Kraft. Zdziwienie to sięgnęło granic, gdy z suchego e-maila wyjaśniającego decyzję moderatora wynikało, że urażone zostały czyjeś uczucia religijne. Na oczywiste pytania „Czyje?” i „W jaki sposób?”, nie otrzymaliśmy żadnej merytorycznej odpowiedzi. W efekcie wysyłanych maili i wykonywanych telefonów dowiedzieliśmy się o zwołaniu komisji w ww. sprawie, decyzją której plakat został ostatecznie odrzucony.

Usunięcie walentynki wzburzyło nie tylko nas, jej pomysłodawców, ale także pokaźną rzeszę osób zainteresowanych plakatem i głosujących na niego. Rozmowy z przedstawicielem komisji konkursowej spełzły na niczym, a sama decyzja wciąż nie została uzasadniona rzetelnymi argumentami. Poza przypadkiem naszej walentynki okazało się, że w analogiczny sposób zostały usunięte inne walentynki o podobnej treści.

Niestety żadna z nich nie powróciła do konkursu.

Po kolejnym kontakcie organizator przesłał maila doceniając nasze zaangażowanie i proponując w podziękowaniu za nie przesłanie ‘drobnego upominku’ – jednak takie, skądinąd miłe, gesty nijak nie były naszym celem, ani tym bardziej – celem wszystkich głosujących na usunięte projekty.

Stworzyliśmy tę stronę jako formę odpowiedzi – i na sposób, w jaki zostaliśmy potraktowani przez Kraft Foods Polska S.A., i na pytania osób, które zaangażowały się w projekt „Walentynka z góry”.

15 komentarzy:

  1. "Po kolejnym kontakcie organizator przesłał maila doceniając nasze zaangażowanie i proponując w podziękowaniu za nie przesłanie ‘drobnego upominku’"
    A to przypadkiem nie brzmi trochę jak łapówka za ciche siedzenie po niesprawiedliwym potraktowaniu?

    OdpowiedzUsuń
  2. ja już nic nie napiszę a propos postępowania Krafta, bo całą sprawę opisałam też u siebie, a i wypowiedziałam się na stronie OP. pomysł z antyblogiem jest zasadniczo dobry, konsumenci w Stanach od dawna tę metodę stosują.

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja jestem przeciwko tego typu mieszaniu komercji i Boga i ja byłabym za usunięciem tego typu "Walentynek" z konkursu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kościół nie jest sexy, taka walentynka wszystko obrzydza

    OdpowiedzUsuń
  5. I u mnie możecie przeczytać co o tym sądzę, zapraszam...

    OdpowiedzUsuń
  6. bardzo Wam kibicuje - walentynka jest rewelacyjna. Nie wiem czy znacie akcje bilboardową /ewangelizacyjna/ za Stanów. zastanawiam sie jak to mozliwe ze tam nikomu nie przeszkadza ze na bilboardach widnieje napis np." I love you. I love you. I love you. God". sprawdzcie na stronce: http://www.godspeaks.com/aboutGodSpeaks.asp?Campaign=2

    OdpowiedzUsuń
  7. bez komentarza, a tylko cytat z JP2 - a propos rzekomej 'nieodpowiedniości' walentynki:

    "Oby katolicy działający w środowisku społecznego przekazu potrafili głosić Jezusa «na dachach» z coraz większą odwagą i radością, tak aby wszyscy ludzie usłyszeli o miłości, która jest sercem «samoprzekazywania» się Boga w Jezusie Chrystusie — tym samym wczoraj, dziś i na wieki (por. Hbr 13, 8)."

    to z orędzia papieża na 35 światowy dzień środków społecznego przekazu (2001 rok)
    (wiecej: http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/jan_pawel_ii/przemowienia/35_sdssp_24012001.html)

    OdpowiedzUsuń
  8. Bo tak to jest. Ale ludzie nie potrafią Boga głosić, bo się wstydzą swojej wiary, i dlatego tępią wszystko co dotyka choćby troszeczkę Boga. Na jednej ze stron, na których są artykuły o tym co się zdarzyło, jest mnóstwo obraźliwych komentarzy... dlaczego? bo ludzie nie potrafią kochać, i jak by się znalazł taki plakat, to by nienawiść w ich sercach chyba wykipiała, że coś katolicy zrobili... że się wreszcie przyznali do wiary w Jezusa Chrystusa. A więc jeśli nie Milka, co za problem, wynająć bilbord i umieścić walentynkę z napisami? nawet jeśli były by potrzebne datki, myślę że szybko by się znalazły osoby, które by pomogły finansowo:)nie możemy czekać - zróbmy coś wiec razem! zjednoczmy siły! jako chrześcijanie wyznajmy wiarę publicznie jak bardzo Bóg nas kocha! Pokażmy jak My Go kochamy!
    kochani im się udało http://www.gloriosatrinita.pl/GaleriaGT/BillboardiEwangelizacjaStokrotki/index.html dlaczego nie nam?

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten argument raczej ku temu, żeby nie dyskredytować walentynki.
    Nie myślę wcale, żeby wyplakatować pół miasta Panem Jezusem.
    Nie o to chodzi.

    Natomiast ten projekt jest jak najbardziej na miejscu i nie rozumiem, czemu jest dyskredytowany jako mieszanie religii i komercji

    Osobną sprawą, acz istotną jest to, że został zdjęty za związek z religią, w dodatku za pomocą oszustwa.
    Na to nie wolno się godzić

    OdpowiedzUsuń
  10. Czy organizatorzy nie chcą spróbować walczyć o swoje prawa w sądzie? Różne organizacje głośno walczą o swoje prawa i wciąż o nich słychać, podczas gdy chrześcijanie są po cichu dyskryminowani. Nie jestem prawnikiem, ale może nie wywiązanie się przez organizatorów konkursu z obietnicy nagrody może podchodzić pod złamanie przepisów Kodeksu Cywilnego o "przyrzeczeniu publicznym" (art. 919 i nast. kc). Może wśród osób zaangażowanych w akcję jest jakiś prawnik, student prawa - wszak matematyka UW ma akademik razem z WPiA :) Moim zdaniem trzebaby tej drogi spróbować, walcząc o odszkodowanie, za które wynajać by można te bilbordy, a co ważniejsze, uświadomiło by to ludzi, że nie tylko dyskryminowanie Islamu, czy mniejszości seksualnych, może być nieopłacalne. Chrześcijanstwo jest tu na nie mniejszych prawach.

    OdpowiedzUsuń
  11. Oazowicze wysyłali w paczkach węgiel do Krościenka, jest nas tylu, na pewno niewielkim kosztem od jednej osoby stać nas na taki bilbord :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Zarówno sąd, jak i ściepa społeczna to chyba, póki co, przedwczesne - póki co jest jeszcze tryb reklamacyjny przewidziany przez organizatora.

    OdpowiedzUsuń
  13. Czytając regulamin, ma się wrażenie, że tryb reklamacyjny przewidziany jest cokolwiek na odczepne - zastanawiam się, jak mogłaby zostać pozytywnie rozpatrzona reklamacja w sytuacji, kiedy konkurs skończył się prawie miesiąc temu (30 dni na rozpatrzenie), plakaty zawisły, etc.

    OdpowiedzUsuń
  14. o, takich ciekawych pewnie by się większe grono zebrało - mam nadzieję, że Kraft zaspokoi naszą ciekawość, a autor bloga podzieli się rezultatem :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Korporacja jak to korporacja - chce promować siebie i tylko siebie. Myślała, że wyjdzie zaj...biście, ale nei udało im się i nie potrafią się do tego przyznać....
    Sorry za waulgaryzm

    OdpowiedzUsuń